Nawiązując do aktualnych prognoz ekonomicznych, możemy powoli wnioskować – będzie lepiej i to już niedługo.
Kiedy jednak zaczniemy wgłębiać się w ten temat, to wnioski będą dość optymistyczne. Wprowadzone reformy strukturalne w większości Europy zaczynają przynosić oczekiwane efekty, widzimy to spoglądając na bieżący bilans obrotów. Mówiąc prościej, okrutne obcięcie kosztów pracy wspomogło poprawieniem się ważnego czynnika jakim jest konkurencyjność. Na południu Europy wzmocnił się eksport, co wpływa na ożywienie gospodarek. Kolejnym argumentem jest to, że Niemcy sami sobie dobrze radzą, a na dodatek pomagają innym gospodarkom w wyjściu w kłopotów.
Na widoczne ożywienie musimy poczekać jeszcze znacznie dłużej. Po pierwsze
w stanach jak również w Chinach są pierwsze sygnały zaczynających się problemów.
W obu przypadkach wszystko jest związane z bankructwem na rynku nieruchomości oraz wdrażanymi oszczędnościami. W Chinach wybudowano jakiś czas temu sześćdziesiąt milionów mieszkań, które teraz stoją puste. Nawet na Chiny to jest za duży ciężar do zniesienia. Z kolei w USA, bańka drastycznie się zwiększyła. Pytanie jak? Skoro poprzednia pękła w dwutysięcznym ósmym roku. Fundusze hedgingowe oraz private equlity są bardzo popularne a przez to aktywne. Pewien polski przedsiębiorca, który posiada swoje interesy na Florydzie informuje, że powróciły starodawne ceny oraz praktyki. Oczywiście ogranicznikiem są limity, które nie mogą przekroczyć osiemdziesięciu procent wartości nieruchomości. Oczywiście na pozostałe dwadzieścia procent można liczyć od powstałych dzięki bankom pośrednictw finansowych. Z powodu pojawienia się silnego popytu w sektorze budowlanym, powstaje wiele miejsc pracy, co powinno przypominać ożywienie gospodarcze. Niestety jest to bańka na chwile, która niedługo pęknie. Za tym pójdą cięcia wydatków wymuszone przez USA. Wynikiem tego będzie zwolnienie tempa rozwoju gospodarki w stanach oraz Chinach w drugiej połowie roku.
Powracając na stary kontynent. W europie ma miejsce prawdziwy kryzys. Nawiązując do najnowszych prognoz wszystkie państwa PIGS znajdą się w recesji w dwutysięcznym trzynastym roku, oczywiście już 6 rok na tej liście będzie widniała Grecja, gdzie bezrobocie sięgnie dwudziestu ośmiu procent – ta sama sytuacja w Hiszpanii. Nie da się uniknąć wzrostu, ponieważ większa ilość zdesperowanych ludzi przestała szukać pracy. W tym roku planowane zatrudnienie spadnie o kolejne dziesięć procent a co dziesiąty Grek straci prace. U sąsiadów w Hiszpanii i Portugalii zmniejszy się o około siedem, może osiem procent. O sto procent PKB ma przekroczyć dług Hiszpanii
w dwutysięcznym czternastym roku. Jak nam wiadomo, w ubiegłych latach podobne prognozy nie doszły do skutku. Dlaczego? Ponieważ były one zbyt optymistyczne.
Ciężkimi czasami zarażają się również inne kraje. Nie chodzi tutaj o małe kraje typu Cypr czy Słowenię. Wyznaczniku koniunktury we Francji upadają, co oznacza początek porządnej recesji, inne źródła takie jak KE podają sprzeczne informacje mówiące
o zerowym wzroście w tym kraju. Gorszą sytuację możemy zaobserwować w obszarze finansów. Po marcowym raporcie o sytuacji Hiszpanii, Włoch i Francji widać duże obniżenie finansowania dla sektora prywatnego, szczególnie widać to w spadku kredytów dla gospodarstw domowych. Oznacza to tyle, że popyt konsumpcyjny pewnie zmaleje
z nie jednego powodu. Przyczynią się do tego spadki zatrudnienia oraz spadki kredytu. Jednym z niewielu wyjść, a w większości jedynym jest eksport. Aktualnie głowy państw zastanawiają się jakie czynniki wpłyną na ożywienie w Europie? To pytanie aktualnie zostaje pod wielkim znakiem zapytania.
Podobną sytuacje obserwujemy w Polsce. Z najnowszych doniesień NBP wynika, że najgorszy moment kryzysu to aktualny dwutysięczny trzynasty rok. Główną przyczyną tego będzie konsumpcja prywatna, która będzie wzrastała w tempie trzech procent. Niestety, ożywienie konsumpcji w takiej skali jest mało prawdopodobne, tym bardziej że NBP również przewiduje, że liczba osób na bezrobociu wzrośnie o dwa procent. Przypominając, że planowany spadek zatrudnienia zakończy się dopiero pod koniec dwutysięcznego piętnastego roku.
W dodatku Narodowy Bank Polski zakłada delikatne ożywienie z UE w kolejnych trzech latach, a w międzyczasie zapowiadane jest raczej pogłębienie zjawisk kryzysowych, przesuniętych w czasie przez druk pieniądza. Nie wspominając tutaj o klifie fiskalnym oraz demontażem OFE, które nas czekają. Wszystko idzie w dobrą stronę, tak więc kiedyś będzie lepiej. Ale trzeba jeszcze trochę poczekać.
Jeszcze nawiązując do bańki nieruchomościowej, aktualnie w stanach oraz Chinach pojawiają się sygnały o jej narastaniu. Na starym kontynencie kryzys pożera kolejne kraje. Stawiamy teraz pytanie jakie działania przyniosą ożywienie?